[VIDEO] Trudne sytuacje i trudne decyzje

Trudne sytuacje w biznesie wymagają od menedżerów umiejętności podejmowania trudnych decyzji. Trudne decyzje wymagają odwagi. Winston Churchill powiedział, że jeśli w życiu brakuje odwagi, to inne cechy są bez znaczenia. Całkowicie się z nim zgadzam, ale trzeba pamiętać, że sama odwaga przy braku kompetencji to samobójstwo.

Trudne sytuacje przeważnie związane ze stresem, o którym powiem więcej w następnym odcinku WtW. Teraz skupmy się na samych trudnych sytuacjach. Gdyby zadać pytanie, za co menedżerowie dostają swoje wypłaty, to z pewnością można powiedzieć, że za to, żeby podejmowali trudne decyzje. Oczywiście, wymaga to od nich poznania faktów, analizy zagrożeń, dobrej intuicji, i przygotowywania ich zespołów na nieoczekiwane sytuacje. Teoretycznie to wszystko jest oczywiste. A jak wygląda to w praktyce wie każdy, kto pracuje w obszarze zarządzania. Błędów menedżerom można zarzucać wiele, że zwlekają z decyzjami, że nie mają planu B, że nie chcą utracić kontroli nad zespołem, albo że jest im tak wygodnie, żeby grać bezpiecznie. Tyle tylko, że taka jest natura ludzka. Ma być bezpiecznie i przewidywalnie.

Czy kobiety lepiej negocjują od mężczyzn?

Pytanie wcale nie jest prowokacyjne. Nie jest również seksistowskie. W XXI wieku biznes wciąż wydaje się być zdominowany przez mężczyzn, ale czy mężczyzna XXI wieku może jakkolwiek porównywać się do swojego ojca albo dziadka? W niniejszym artykule chcę bazować na badaniach naukowców, stąd z pewnością podam źródła, ale również na moim 21 letnim doświadczeniu zawodowym, ścisłe związanym z prowadzeniem negocjacji lub nadzorowaniem ich przebiegu i konsultacjami.

Wróćmy zatem do postawionego w tytule pytania – Czy kobiety lepiej negocjują od mężczyzn? Odpowiedź nie jest taka jednoznaczna. Z pewnością jednak XXI wiek to moment, w którym ilość mężczyzny w mężczyźnie jest coraz mniejsza. Wiem, uderzyłem w stół, ale zanim nożyce zaczną brzęczeć przytoczę kilka faktów:

Hormonem, który w znacznej mierze różnicuje mężczyzn i kobiety to testosteron. U mężczyzn testosteron odgrywa kluczową rolę w rozwoju męskich cech takich jak mięśnie, masa kości oraz wzrost włosów na ciele. Dodatkowo testosteron jest niezbędny dla zdrowia i dobrego samopoczucia. Średnio u dorosłych mężczyzn poziom testosteronu jest około 7-8 razy większy niż u kobiet. Niski poziom testosteronu będzie powodować nie tylko problemy z życiem intymnym, ale również wahania nastroju, nadwagę, zanik masy kości i mięśni, i to co najważniejsze z punktu negocjacji – słabą kondycję i niższą odporność na działanie kortyzolu, czyli hormonu związanego ze stresem. Niestety, ale brak ruchu, alkohol, nadmiar cukru w diecie, spożywanie dużej ilości jedzenia przetworzonego, które zawiera w sobie estrogeny, wszystko to upośledzenia produkcję negocjacyjnego hormonu. A im jest go mniej, tym mniej się czegokolwiek facetowi chce.

Demot_2016_03notwhite

Badania profesora Zimbardo opublikowane w książce “Man Disconnected: How technology has sabotaged what it means to be male” (Gdzie ci mężczyźni – PWN Naukowy) podają przyczyny zaniku męskości w XXI wieku. Jest ich wiele, od nieobecnych ojców w życiu chłopców, łatwo dostępnej twardej pornografii i ekscytujących gier ze sztuczną rzeczywistością, która dla wielu jest mniej wymagająca i bardziej atrakcyjna niż seks, sport czy interakcje społeczne w świecie rzeczywistym. W komputerze, podczas grania w gry online można ścigać się szybkim samochodem, być wojownikiem na miarę Herkulesa albo Iron Mana, żeby bezpiecznie udać się do dżungli po przygodę z innymi. W prawdziwej wojnie pierwsza kula, która cię dosięga raczej oznacza “Game Over”. W prawdziwym samochodzie, na prawdziwym torze, zderzenie z barierą albo innym samochodem może zakończyć twój żywot. Prawdziwe życie nie ma przycisku Reset.

Tradycyjnie mężczyźni zawsze szukali działań, które były uznawane za “niebezpieczne” lub “trudne”. Czasami samotnie lub z innymi mężczyznami podejmowali ryzyko. Niestety, wirtualna rzeczywistość pozwala udawać ludzi bez wad. A społeczeństwo w wyniku nadopiekuńczego wychowywania zniechęca do podejmowania ryzyka. Zanurzenie w tych alternatywnych światach i brak oczekiwań społecznych związanych z tradycyjnie pojmowaną męskością powodują spustoszenie w rozwoju poznawczym młodych chłopców, zaburzają ich zdolność koncentracji i rozwoju społecznego, dzięki czemu dziewczętom jest łatwiej osiągać sukcesy w realnym świecie, gdzie ich zdecydowanie lepsze umiejętności społeczne są źródłem ich sukcesu.

Siadając zatem do negocjacyjnego stołu, kobiety przez sam fakt, że mniej obcują z wirtualną rzeczywistością, mocniej stąpają po ziemi, gdzie wciąż społecznie oczekuje się od nich dojrzałości emocjonalnej związanej z reprodukcją i wychowaniem dzieci. Kiedyś rola mężczyzny utożsamiana była z siłą, wręcz brutalnością, która w trudnych warunkach bytowania warunkowała prawdopodobieństwo przeżycia. W XXI wieku, przy bardzo łatwym dostępie do jedzenia, o które nie trzeba się bić, gdyż dla wszystkich w świecie cywilizowanym wystarcza z racji nadprodukcji, siła czy wręcz brutalność nie są potrzebne aby przetrwać. Nowoczesne społeczeństwo wymaga współpracy, współdzielenia, empatii i komunikacji nastawionej na rozwiązywanie konfliktów. Tu od zawsze dominowały kobiety. Biznes wciąż jest twardą grą, opartą o nierówność kosztów mniejszych niż przychody. I nawet jeśli kobiety muszą się maskulinizować (nabywać męskich cech), to w konfrontacji ze skapciałymi, otyłymi maminsynkami wygrywają już na starcie. Trudno się zatem dziwić, że kobietom idzie coraz lepiej, skoro facetom wychodzi coraz gorzej.

Czyja to wina? Nas, facetów. Chcieliśmy sobie uprościć życie i stworzyliśmy technologię, która mając nam pomóc zaczęła nas zastępować. A ze względu na ułomny czynnik ludzki, wszystko co można zastąpić technologicznym procesem, obniżając przy tym koszty biznesowe, wpływa na zanik czynnika ludzkiego, również męskiego. Paradoksalnie film Juliusza Machulskiego „Seksmisja” staje się faktem. A baczny obserwator z pewnością zwrócił uwagę, że dwaj bohaterowie nie przypominali swoją męskością herosów filmów akcji z lat 80tych. Ciekawe dlaczego?

Czas wolny, hobby, pasja i ubogacenie

Każdy z nas spotyka w swoim życiu ludzi, którzy są mniej lub bardziej fascynujący. Zgodzisz się ze mną, że tych fascynujących jest zdecydowanie mniej. Przecież w życiu każdego z nas jest jak w teatrze – większość siedzi na widowni i zajada popcorn. Cóż innego mają do roboty?

Przyszło nam żyć w epoce, w której wszystko można pokazać, bez względu na to czy warto. Pokazujemy gdzie jesteśmy, co zamówiliśmy, jaki alkohol stoi na stole podczas oglądania meczu. Pokazujemy odważniki i sztangi, sugerując tym samym, że właśnie ćwiczymy (czyżby?). Strzelamy sobie selfie, robiąc do obiektywu idiotyczne dzióbki. Publikujemy odległość jaką przebiegliśmy, ale nie podajmy czasu. Pewnie dlatego, że nie byłoby czym się chwalić. Żyjąc w czasach pisma obrazkowego słowo POWIERZCHOWNOŚĆ nabiera nowego znaczenia. Po co czytać tysiąc słów? Wystarczy zobaczyć jeden obrazek. I co widzimy?

W swojej pracy spotykam ponad tysiąc osób rocznie. Znaczna ich część jest zaganiana i pochłonięta swoimi sprawami. Żyją od – do, w automatycznym trybie – DZIAŁAĆ – MIEĆ – DZIAŁAĆ – MIEĆ. Na palcach dwóch rąk mogę policzyć ludzi, którzy przyciągnęli moją uwagę swoją pasją. Nie hobby, nie zainteresowaniem, ale prawdziwą pasją. Pasja to słowo oznaczające cierpienie, pochodzące od czasownika oznaczającego w języku praindoeuropejskim zadawać ból. Dlatego pasja to nie hobby. Czytasz teraz te słowa i być może myślisz, hej przecież moja praca jest moją pasją. Też mnie wykańcza! Być może tak jest. Ale jeśli ciężko harujesz, ponieważ masz olbrzymią ratę kredytu do spłacenia, to przestań się oszukiwać. Twoja praca nie jest pasją. Jest koniecznością. Prawdziwa pasja zabiera ci kawałek życia, bez względu na to czy masz czas dla niej czy też nie. Czasem uspokaja a czasem doprowadza cię do szaleństwa. Czasem powoduje, że nie śpisz po nocach. Pasja rozwija. Wyciąga ze strefy komfortu. Zmusza do wysiłku. Ubogaca.

Idąc za słowami Oskara Wilde’a – „Absurdem jest dzielić ludzi na dobrych lub złych. Ludzie są albo czarujący, albo nudni” postanowiłem wrócić do swojej pierwszej pasji, którą jest fotografia. Bynajmniej nie dlatego, że uważam się za osobę fascynującą. Daleko mi do tego, żeby robić sobie selfie z dzióbkiem. Postanowiłem połączyć swój warsztat fotograficzny ze znajomością natury ludzkiej. Efekt tego dodawania przełożył się na powstanie mojego nowego bloga JUST IMPRESS ME, gdzie będę chciał pokazać tych, którzy robią na mnie wrażenie. Nie tym co mają, ale tym co potrafią. Na początek dzieciaki ze skateparku, które pracują nad swoimi trikami. Jeden inspiruje drugiego. Mają pasję, która zadaje im ból. Poniżej kilka zdjęć dzieciaków w akcji. 

 

blog_PA

A jeśli chcesz zobaczyć więcej zdjęc, zapraszam na mojego nowego bloga JUST IMPRESS ME

Wiedza to za mało – potrzebne jest działanie!

Nieznajomość prawa szkodzi. Ale znajomość prawa też niczego nie gwarantuje.

Zacznę od słów Jacka Walkiewicza: “Jeśli człowiek nie jest w życiu skuteczny, to znaczy, że prawda (wiedza) którą się posługuje jest do dupy i trzeba ją zmienić”. Niestety, ale żeby zmienić prawdę (wiedzę), którą traktujesz jak dogmat – bo ojciec tak robił, albo bo inni tak robią, musisz najpierw zrozumieć, że tkwisz w błędzie. Z tym trudniej. O negatywnym feedbacku pisałem wielokrotnie. Tylko on wzmacnia naszą samoświadomość. Od samooceny są sukcesy, które ogłupiają. Wypadkową naszej samooceny budowanej sukcesami (które ogłupiają) oraz samoświadomości (która wzmacniana jest porażkami) są nasze decyzje. Czyli im ktoś bardziej ogłupiony swoimi sukcesami, tym łatwiej o porażkę. Im więcej porażek, tym łatwiej o sukces, o ile potrafisz uczyć się na błędach. Tyle teoria, która jak wiemy, jest łatwa. Z praktyką bywa różnie.

prawo_negocjacje

Świat biznesu, czyli świat ciągłych negocjacji, konfliktów i sprzedaży, osadzony jest w ramach prawa. Co to oznacza? Oznacza to, że możemy robić interesy ze sobą, o ile nie są one sprzeczne z naszym prawem. Zacznijmy od Konstytucji, która jest naczelnym prawem w naszym państwie. W niej znajdziemy dwa zapisy prawne:
Art. 17.
W drodze ustawy można tworzyć samorządy zawodowe, reprezentujące osoby wykonujące zawody zaufania publicznego i sprawujące pieczę nad należytym wykonywaniem tych zawodów w granicach interesu publicznego i dla jego ochrony.

W drodze ustawy można tworzyć również inne rodzaje samorządu. Samorządy te nie mogą naruszać wolności wykonywania zawodu ani ograniczać wolności podejmowania działalności gospodarczej.

Art. 20.
Społeczna gospodarka rynkowa oparta na wolności działalności gospodarczej, własności prywatnej oraz solidarności, dialogu i współpracy partnerów społecznych stanowi podstawę ustroju gospodarczego Rzeczypospolitej Polskiej.

To, jak zauważasz Szanowny Czytelniku, dość prostym językiem pisane jest. Co to dla Ciebie oznacza? Bardzo dużo. I tu zaczynają się schody. Dlaczego? Ponieważ wszystkich tych, którzy biorą udział w aktywnym życiu gospodarczym obowiązują dziesiątki tysięcy najróżniejszych przepisów prawnych. To, jak nadmierna biurokracja hamuje rozwój przedsiębiorczości przeczytasz tutaj.

Ta inflacja prawa powoduje, że jeśli chcesz robić w Polsce interesy (czyli negocjować) musisz umieć poruszać się w tym gąszczu przepisów. Nie oznacza to jednak, że musisz być prawnikiem. Musisz jednak umieć korzystać z jego wiedzy.

Niestety w Polsce na ma takiego prawnika, który znałby wszystkie akty prawne. Dlatego są prawnicy wyspecjalizowani w prawie pracy, cywilnym gospodarczym, itp. Co więcej, ustawa deregulacyjna Gowina spowodowała wysyp prawników na rynek usług, co z jednej strony przekłada się na niskie ceny ich usług, ale też u części z nich na niską jakość ich wiedzy. Więcej o tym możesz przeczytać tutaj.

Co to wszystko ma wspólnego z Twoimi negocjacjami i robieniem interesów? Po pierwsze pamiętaj, że prawnik nie podejmuje za ciebie decyzji. Może ci doradzić, lepiej lub gorzej i weźmie za to wynagrodzenie. Na podstawie jego porady musisz umieć podjąć decyzję sam, np. czy kierujesz sprawę o zapłatę przeciw swojemu klientowi (o ile polubowna windykacja nie dała rezultatów). Nie zawsze porada prawnika będzie gwarantowała ci, że dobrze na tym wyjdziesz. Nie wynika to ze złej woli prawnika, który dla ciebie pracuje. Może to być wynikiem tego, że nie miał pełnego obrazu sytuacji, ponieważ coś przed nim zataiłeś. Byłoby dobrze dla ciebie, gdybyś umiał sam poruszać się po przepisach (pisałem o tym tutaj). Mówiąc wprost – chcesz robić interesy, musisz czytać umowy (akty prawne) ze zrozumieniem. Nieznajomość prawa przecież szkodzi. Znajomość prawa też niczego ci nie gwarantuje, jeśli nie umiesz podjąć decyzji, aby z przysługującego ci prawa skorzystać! Jeśli jesteś z kimś w konflikcie interesów, a nie znasz prawa, nie rozumiesz paragrafów i nie czytasz umów ze zrozumieniem, a chcesz pokazać jakim jesteś zajebistym negocjatorem, to czeka cię negocjacyjne bagno. Twój partner nie musi wtedy robić nic. Wystarczy, że spokojnie poczeka aż utoniesz!

Tomasz Piotr Sidewicz

Twarde negocjacje

Przemyślenia są zainspirowane zajęciami ze studentami MBA i ich pracami zaliczeniowymi z zakresu negocjacji w konflikcie interesów oraz moimi ostatnimi negocjacjami, które prowadzę zawodowo.

Czytam prace zaliczeniowe studentów, z którymi prowadziłem zajęcia z negocjacji w konflikcie interesów. Słowo student wymaga tu dookreślenia definicji, ponieważ mowa jest o ludziach, którzy są już osadzeni w biznesie, pełnią funkcje menedżerskie, a którzy chcieli poszerzyć swoją wiedzę z zakresu biznesu i wybrali się na kierunek MBA. I tak nasze ścieżki się skrzyżowały.

Nie zamierzam tutaj ani analizować ani dzielić się przemyśleniami dotyczącymi strategii negocjacyjnych, które wybrali uczestnicy kierunku MBA. Ich zachowania negocjacyjne wpisują się w kanony menedżerskich zachowań, z jakimi mam do czynienia podczas innych negocjacji. I to właśnie ten kanon zachowań zachęcił mnie do pochylenia się nad nim.

twarde_negocjacje

Zacznijmy od pytania – po co siadamy do negocjacji? W mojej ocenie odpowiedź jest tylko jedna – po to aby się porozumieć i wypracować korzyści dla dwóch negocjujących ze sobą stron. Przysłowiowe WIN – WIN. Niestety praktyka biznesowa pokazuje, że WIN – WIN rzadko ma miejsce. Dlaczego? Powodów może być wiele. Na przykład jak wychodzi na jaw, że jedna ze stron z danego porozumienia może mieć dodatkowe korzyści, drugą stronę szlag trafia. (Niska samoocena – pisałem o tym wielokrotnie). Efekt jest taki, że zamiast się porozumieć i skoncentrować na swoich interesach, jedna ze stron czuje się wykorzystywana i włącza mechanizm obronny jakim jest postawa psa ogrodnika. To tak jakby sprzedawca mąki miał pretensje do piekarza, że ten będzie się na chlebie bogacił. Pojawiają się złe emocje. I witamy w impasie. A przecież umiejętność prowadzenia twardych negocjacji nie polega na tym aby wykończyć przeciwnika. Nawet najtwardsze negocjacje muszą prowadzić do satysfakcjonującego obydwie strony porozumienia. Niestety wymaga to o wiele większego wysiłku niż „przysłowiowe pociągnięcie za spust”. Wysiłku związanego z efektywną komunikacją, nie manipulacją i zagrywkami negocjacyjnymi. A jeśli już musisz sięgnąć po manipulację to przynajmniej nie zostawiaj śladów, bo niesmak zostaje.
Powodzenia
Tomasz Piotr Sidewicz

Praktyczny test z negocjacji dla każdego

Jedna z cech, którą zawodowy negocjator musi umieć się wyróżniać to ogólna odporność na stres i zdolność do życia w niepewności, czyli przy akceptowanym braku stabilizacji (więcej o cechach negocjatorów znajdziesz w książce “Effective Negotiator” Ch. R Karrass). Życie w niepewności to życie z tzw. deficytem zasobów poznawczych, który przekłada się na nieprzyjemny (stresujący) dysonans poznawczy i decyzyjny. W dzisiejszym wpisie chcę ci zaproponować bardzo praktyczny test, który dużo ci powie o twoich zdolnościach negocjacyjnych. Test przerobiłem na sobie trzykrotnie. Dwa razy zakończył się z sukcesem dla mnie. Trzeci test trwa i wiele wskazuje na to, że jeszcze sporo potrwa.

Stres_odpornosc

Jeśli regularnie czytasz mojego bloga, to z pewnością pamiętasz wpis Wpływ podczas negocjacji? Wystarczy konsekwencja!, w którym opisywałem sytuacje kryzysowe, do których dochodzi w wyniku zaniedbań, a przede wszystkim w wyniku braku bycia konsekwentnym. Postawa – jakoś to będzie – prędzej czy później się zemści. Test, który ci proponuję opiera się o umiejętności bycia konsekwentnym, odpornym na stres, rozumienia prawa i komunikacji interpersonalnej. Jest jeszcze warunek sine qua none, który musisz spełniać – musisz być aktywnym kierowcą z uprawnieniami. Test swoich zdolności negocjacyjnych możesz przeprowadzić w każdej chwili, miej jednak na uwadze czas trwania testu, który w moim przypadku najkrócej trwał kilkanaście minut, drugi trwał kilka miesięcy, a trzeci test trwa od 4 lutego 2015 i wiele wskazuje na to, że jeszcze kilka miesięcy potrwa. Ciekawe, czy już się domyślasz jak taki test na skutecznego negocjatora może przebiegać? Otóż, test zaczynasz w momencie kiedy patrol policji zatrzyma cię na drodze za rzekome przekroczenie prędkości. Nie wnikam, czy jechałaś/aś zbyt szybko, ponad dopuszczalny limit, czy też zgodnie z przepisami. Ja dwukrotnie nie jechałem zgodnie z przepisami a mimo to test zdałem pozytywnie. Ostatnio jednak jechałem zgodnie z przepisami i jestem w trakcie żmudnego procesu komunikacyjnego (sądowego), o którym napiszę więcej po jego zakończeniu, a jestem przygotowany na apelację. 

Pierwszą rzeczą, o którą musisz zadbać to precyzyjne myślenie w stresie. Dobrze jest umieć zidentyfikować stopień mundurowego, tak aby móc prawidłowo się do niego zwracać (kłania się INGRACJACJA).

Druga rzecz, musisz znać stan prawny dotyczący urządzeń do pomiaru prędkości, stosowanych przez policję i umieć je odróżnić. Najpopularniejszym urządzeniem jest Iskra, wokoło której jest mnóstwo nieścisłości prawnych. Następnym Ultralyte LTI 20-20 oraz policyjne video-rejestratory. Moje trzy testy dotyczą urządzenia Iskra, których policja posiada najwięcej (około 2000) oraz jednego fotoradaru.

Trzecia ważna rzecz, o której musisz wiedzieć i umieć z tej wiedzy korzystać to procedura jak należy się tymi urządzeniami posługiwać. Bez tej wiedzy twoje szanse na skuteczne negocjacje i perswazję są mierne.

Teraz krok po kroku – zatrzymuje cię patrol policji, policjant się przedstawia i podaje powód zatrzymania. Jeśli jesteś przyzwyczajony do stresu (warto się delektować kortyzolem niczym Rasputin cyjankiem) twój mózg będzie widział więcej, a to ci pomoże w procesie negocjacji. Jeśli nie jesteś odporny na stres, to musisz o to zadbać odpowiednio trenując. Bez tej umiejętności nie porywaj się na negocjacje, ponieważ twoja perspektywa patrzenia zawęzi się do szerokości dziurki od klucza. Taka twoja perspektywa daje zdecydowaną przewagę policji, z której automatycznie korzystają. Rozpoznajesz urządzenie, którym cię namierzono i już masz w głowie dokładnie poukładane argumenty. Ponieważ nie mam doświadczeń innych jak tylko te związane z Iskrą oraz fotoradarem, więc w tym wpisie mogę tylko o takich pisać. Obiecuję jednak, że jeśli trafi mi się inne urządzenie miernicze, wokoło którego jest sporo kontrowersji prawnych, z pewnością opiszę swoją przygodę negocjacyjną.

Iskra jest urządzeniem, która ma dwie zasadnicze cechy. Jedną z nich jest brak identyfikacji pojazdu, a co za tym idzie, brak daty i czasu pomiaru. Drugą z nich jest konieczność odstąpienia od pomiaru w momencie, kiedy na drodze znajdują się inne pojazdy w ruchu. Te, oraz wiele innych informacji znajdziesz w instrukcji obsługi.

Jeżeli na drodze nie byłeś/aś sam/a i jesteś w stanie to udowodnić, posiadając swój video-rejestrator z zapisem, to masz argument przeciwko policjantowi, że postąpił niezgodnie z instrukcją i taki pomiar jest nieważny. Nie potrafię się wypowiadać nt. tego jak zareaguje policjant. Jeżeli ma ogarniętą tzw. Świętą Trójcę (SO-SS-SR w EQ), to przyzna ci rację i odstąpi od chęci ukarania cię mandatem. Jeżeli będzie brnął, to cóż ci zostaje? Nie przyjmować mandatu i liczyć się ze sprawą sądową, która będzie od ciebie wymagać odporności psychicznej i finansowej. Z punktu widzenia prawa, szanse na wygraną są bardzo duże, ale koszty które poniesiesz nie zostaną ci zwrócone. Mnie się dwa razy udało przekonać policję i straż miejską, żeby odstąpili od ukarania mnie i mogłem jechać dalej. Pamiętaj, że argumenty same z siebie nie działają, potrzebna jest odpowiednia postawa, czy nawet charyzma. Tutaj w twojej głowie kłaniają się takie cechy EQ jak motywacja, zdolności adaptacyjne, a przede wszystkim Święta Trójca.

Podczas komunikacji z policją warto się zachowywać dyplomatycznie. Ja nie jestem zwolennikiem argumentacji erystycznej argumentum ad misericordiam i nie robię z siebie ofiary losu. Kulturalnie, z uśmiechem na ustach przedstawiam swoją argumentację policjantowi, obserwuję jego mowę ciała, zwłaszcza wszelkie swędzenia na czaszce. Co ważne, nie proszę o przedstawienie legalizacji Iskry, ponieważ w świetle przepisów ten dokument nie ma dla ciebie wartości negocjacyjnej. Dążę do tego aby macierz moich zysków i strat oraz zysków i strat policjanta dążyły do równowagi. Z dylematem więźnia zawsze wiąże się równowaga Nasha, w której strategia każdego z graczy (moja i policjanta) jest optymalna. Pamiętaj, że celem jest puszczenie cię w dalszą podróż bez wymierzania kary, oraz bez kierowania sprawy do sądu. Tylko wtedy twój test negocjacyjny będzie przez ciebie zdany celująco! 

Lista rzeczy, która ułatwi ci przejście testu.

  • Znajomość przepisów prawa dot. wymogów metrologicznych
  • Znajomość zasad obsługi danego urządzenia mierniczego
  • Znajomość zarządzania iterowanym dylematem więźnia w rozmowie z policją
  • Znajomość zarządzania równowagą Nasha w związku z dylematem więźnia

Powodzenia!

Tomasz Piotr Sidewicz

Dwa sposoby na sukces w życiu

1 lipca br. minie 20 lat jak prowadzę firmę i na poważnie zajmuję się biznesem. Na początku mojej przygody z biznesem graczy było mniej, firma którą prowadziłem była jednym z kilku podmiotów, a do tego istniała bariera wejścia. Łatwo było prowadzić biznes. Z biegiem czasu graczy przybywało, ale nie można było mówić o rynku doskonałej konkurencji, ponieważ oferowane produkty i usługi nie były takie same i nie funkcjonowała doskonała informacja rynkowa. Na początku swojej biznesowej drogi podziwiałem przedsiębiorców, którzy oferując swoje produkty czy usługi nie uginali się pod presją konkurencji i biadolenia mało-zamożnego klienta na bardzo wysoki poziom cenowy. Podziwiałem ich nie tylko za niezłomność w postanowieniu utrzymywania swojej wysokiej ceny. Podziwiałem, ponieważ nie rozumiałem jak to jest możliwe, że ich model biznesowy funkcjonuje. Zupełnie nie rozumiałem, że są klienci, którzy korzystają z tak (subiektywnie) drogich usług czy zakupują tak (subiektywnie) drogie produkty. (Pomijam zakupową kwestię EGO oraz potrzebę dowartościowania się luksusowym towarem).

Od 10 lat działam w bardzo agresywnej branży, ponieważ graczy na rynku jest więcej niż dentystów. Warunki prowadzenia biznesu na przestrzeni 20 lat bardzo się zmieniły. Wielu graczy na rynku spowodowało, że ceny spadły a jakość oferowanych usług czy towarów wzrosła. Badziew jaki z łatwością można było wcisnąć komuś kilka lat temu jako “High End Tip Top Exlusive”, dziś w zasadzie jest mało prawdopodobne, ale wciąż możliwe. Ogólnie patrząc na polską rzeczywistość biznesową, oferowane produkty i usługi są coraz lepsze. Nadal jednak istnieje grono graczy rynkowych nieprzystosowanych do warunków rynkowych, którzy oferują żenująco niską jakość i wciąż znajdują nabywców. I co ważne, ich obecność na rynku jest kluczowa, ponieważ tworzą tzw. punkt referencji. Jeśli jednak zadasz mi pytanie, czy na przestrzeni 20 lat zasady sukcesu w biznesie uległy zmianie, odpowiem, że nie. Wciąż zależą wyłącznie od dwóch rzeczy. Jedną z nich jest głupota innych.

sukces2

Z pewnością zdarzyło ci się Drogi Czytelniku być oszukanym przez kontrahenta. Dostarczono ci usługę albo towar, który nie spełniał twoich oczekiwań. Reklamacja, nawet jeśli wchodziła w grę, nie załatwiała problemu, który trzeba było rozwiązać. (Pomijam również kwestię zwrotu poniesionego kosztu.) Być może we własnym procesie zakupowym kierowałeś się kryterium cenowym, ponieważ szukałeś okazji na rynku i rybka chwyciła haczyk. Karol Marks przepowiadał, że „Nadejdzie taki moment gdy każdy, włącznie z twoją kucharką będzie profesorem, ekspertem, dziennikarzem czy artystą, a nawet wszystkimi na raz”. Jednym słowem nastąpił wysyp ekspertów, a ty dałeś się nabrać. Każdy z nas to przerabiał. Błąd, zdarza się. Niemniej jednak problem trzeba naprawić. Bogatszy o negatywne doświadczenie nabywamy skłonności do poniesienia większego kosztu. A co mówiła stara i bogata ciotka z Londynu? Że jest zbyt biedna aby kupować tanie rzeczy. Pomimo jej życiowego doświadczenia, nikt nie chciał jej słuchać. W końcu Polak jest mądry po szkodzie, tak jak Polka po rozwodzie. Każdy z nas najlepiej uczy się na własnych błędach. A komu chce się myśleć przed, nawet jeśli w głowie zapala się czerwona lampka? Klientów, którym w zasadzie jest wszystko jedno co kupują wciąż można znaleźć. Byle kupić i mieć odhaczone.

amator

Rynek wciąż weryfikuje nasze umiejętności oraz wiedzę praktyczną. Nawet w czasach kultu amatorszczyzny, partacz wciąż będzie partaczem, a fachowiec będzie fachowcem. Jeżeli chcemy coś kupić tanio, to nie kupimy dobrze. Poszkodowani i oszukani prędzej czy później trafią do kogoś kto wykonuje swoje usługi bardzo dobrze. Jeżeli jesteś ekspertem pośród wielu innych, to nie jesteś ekspertem wcale. Dlatego jeśli chcesz dużo zarabiać musisz być albo kimś wybitnym, albo handlować czymś wyjątkowym. Wtedy nie będziesz się bać konkurencji, której nie pozostanie nic innego jak tylko oferować niskie ceny i wciąż gorszą jakość. Odpowiedź na pytanie jak być kimś wybitnym jest prosta. Trzeba być pracowitym. Powodzenia!

Tomasz Piotr Sidewicz

Twój sukces zależy od twoich nawyków!

Nawyk w terminologii psychologicznej to zautomatyzowana czynność (sposób zachowania, reagowania), którą nabywa się w wyniku powtarzania. Nawyk może być świadomie wyuczonym elementem naszego zachowania poprzez z góry zamierzone ćwiczenie czynności pierwotnie nieautomatyzowanej. Jeśli masz małe dzieci, albo pamiętasz te czasy, to z pewnością przypominasz sobie ile razy trzeba było dziecku powtórzyć, że musi spłukiwać po sobie wodę w toalecie albo myć ręce po przyjściu z dworu. Badacze przedmiotu twierdzą, że wyrobienie w sobie nowego nawyku wymaga od 20 do 70 dni pracy nad sobą. Moje doświadczenie mówi mi, że daną czynność trzeba świadomie powtórzyć około 30 razy, aby weszła w tzw. krew. Większość czynności wykonujemy poza naszą świadomością. Ile razy zadawałeś sobie pytanie, czy zamknąłeś drzwi na zamek, albo czy wyłączyłeś światło?

sukces_nawyk

Co nawyki mają wspólnego z sukcesem? Jedna z bardzo dużych wad samorozwoju bez odpowiedniej superwizji jest wykształcanie w sobie złych nawyków, które mogą być produktywne tylko do pewnego stopnia. Jeśli posiadasz prawo jazdy i jeździsz samochodem, to z pewnością masz mnóstwo złych nawyków, które obniżają twoją produktywność za kołkiem. I wbrew temu co sam o sobie myślisz, jakim jesteś kierowcą (zapewne rewelacyjnym 😉 ) jedna sesja z zawodowym instruktorem jazdy bardzo wzmocniłaby twoją samoświadomość, od prawidłowej wysokości zagłówka, przez pracę nogami po płynność jazdy. Od kilku lat pracuję nad płynnością jazdy, zwłaszcza na torze. Małymi krokami zbliżam się do najlepszych czasów przejazdu w danej klasie samochodów, ale wciąż wiem ile jeszcze pracy przede mną. Nie mam jeszcze nawyków, na których mi zależy.

Tak jak mój instruktor jazdy Janek Niesiołowski zwraca mi uwagę na moje złe nawyki za kierownicą, tak ja podczas sesji coachingowych z handlowcami czy menedżerami zauważam dużo złych nawyków, które obniżają ich biznesową produktywność. Spora cześć tych nawyków jest wynoszona przez nas z domu rodzinnego. To jakim tradycjom hołdowało się w twoim domu ma olbrzymie znaczenie czemu ty hołdujesz dziś. Od punktualności, która była egzekwowana, po oszczędność, porządek w mieszkaniu, stosunek do pieniędzy, savoir vivre czy motywację do działania. Jeśli chcesz być skutecznym handlowcem musisz wypracować w sobie nawyk zadawania pytania i bycia uprzejmie dociekliwym. Jeśli chcesz być skutecznym negocjatorem (nie każdy handlowiec to negocjator, tak jak nie każdy negocjator to handlowiec) musisz wypracować w sobie nawyk umiejętnego odrzucania pierwszej oferty, czy żądania więcej niż spodziewasz się uzyskać. Nawyku nie nauczysz się na pamięć, tak jak wiersza. Inna cześć mózgu odpowiada za nawyki (infralimbic system) a inna za pamięć długookresową. Dlatego jakiekolwiek zmiany w naszym zachowaniu, nastawieniu do życia są tak trudne do wdrożenia w życie. Samo postanowienie sobie, że od dzisiaj, od tego momentu wprowadzasz zmianę to niestety zaledwie pierwszy krok z bardzo długiej podróży. Jest on bardzo ważny, ale to tylko pierwszy krok. Reszta to powtarzanie, powtarzanie, powtarzanie, aż do wykształcenia nowego nawyku, który przełoży się na twój sukces w sprzedaży, negocjacjach, zarządzaniu, czy w jeździe samochodem po torze.

Jako uzupełnienie tematu nawyków zachęcam do obejrzenia filmu, gdzie zobaczysz nad czym trzeba popracować i na co trzeba zwracać uwagę, aby szybko przejechać tor w Poznaniu przednionapędowym, wydawałoby się niepozornym autkiem.

A w następnym wpisie poruszę temat charakteru szkoleniowych ćwiczeń, które oderwane od rzeczywistości przynoszą więcej złego niż dobrego i odpowiem na pytanie co dają ćwiczenia z odtwarzania scenki i wchodzenia w aktorskie role.

Tomasz Piotr Sidewicz

Dlaczego pycha kroczy przed upadkiem?

Fałszywa pewność siebie wiąże się z nadmiarem autoprezentacji, przejawiającym się postawą: Zobacz jaki jestem zajebisty!, czyli “O większego trudno zucha, Jak był Stefek Burczymucha”. Warunkiem niezbędnym do tego, aby strategia nadmiaru autoprezentacji zadziałała, jest publiczność, której zadaniem jest się zachwycać.

Jeśli jesteś osobą bardzo pewną siebie, ale masz nieadekwatne poczucie własnej wartości, które maskujesz nadmiarem autoprezentacji, to pomimo że sprawiasz wrażenie, że niczego się nie boisz i tak staniesz się ofiarą manipulacji kogoś, kto rozpoznając twoją fałszywą pewność siebie podłoży ci przysłowiowego konia trojańskiego.

Pycha

Kiedy zatem staniesz się ofiarą manipulacji? Wtedy, kiedy tracisz czujność i przestajesz zarządzać swoją samoregulacją (EQ). Hormonem odpowiadającym za takie zachowanie jest dopamina, której nadmiar w twoim mózgu powoduje, że to co wcześniej uznawałeś za zbyt ryzykowne, wydaje się banalnie proste. Innymi słowy, tracisz zdolność do racjonalnego oceniania rzeczywistości. W przypadku solidnej pewności siebie, w samoświadomości cały czas następuje racjonalna analiza otaczającej rzeczywistości. Mózg, pomimo wpływania na emocje publiki, cały czas pozostaje w tzw. równowadze hormonalnej, czyli żaden z hormonów nie występuje w nadmiarze. Mówiąc ludzkim językiem, chociaż nie sprawia się takiego wrażenia, doskonale gra się swoją rolę i kontroluje zachowanie, wpływając tym samym na zachowanie innych (publiki). Ta drobna różnica powoduje, że łatwo jest rozpoznać osoby o fałszywej lub solidnej pewności siebie.

Sun Tzu w “Sztuce Wojny” pisał: “Posyłaj swemu wrogowi młode kobiety i chłopców, aby go zwieść, jadeit i jedwabie, aby pobudzić jego ambicje. Wywinduj go na szczyt, a następnie zepchnij w przepaść”. Mniej subtelnie, niemniej jednak bardzo dobitnie ujął to Mike Tyson, “Każdy ma jakiś plan, dopóki nie dostanie pięścią w mordę”. Właśnie dlatego pycha kroczy przed upadkiem.

Tomasz Piotr Sidewicz